Monthly Archives: Sierpień 2019

Zabójstwo Stołypina

Niemal jak usprawiedliwienie brzmi natomiast następujące zdanie: „Żaden z dawnych władców Rosji – ani Piotr, ani Katarzyna, ani Aleksander – nie mogli żywić nadziei na skuteczne sterowanie dezorientującymi zmianami społecznymi, gospodarczymi i politycznymi, jakie ogarnęły rosyjskie imperium, w czasie gdy wkraczało ono w XX wiek” . A samemu „…Mikołajowi brakowało nawet tak silnej ręki, jaką dysponowali jego bezpośredni poprzednicy. Był człowiekiem o łagodnym usposobieniu, a jego zmienny charakter skłaniał go zarówno do pochopnych postępków, jak i do demonstrowania uporu w najnieodpowiedniejszych momentach. Nieprawdą jest, że jak to się często twierdzi, że Mikołaj podzielał jedynie poglądy tej osoby, z którą ostatnio rozmawiał. To raczej jego doradcy popadali w rozterkę, gdyż nie byli zdolni rozpoznać, jakie czynniki pomagały imperatorowi w wyrobieniu sobie opinii. Czasem przypisywał on swe decyzje jakiemuś „wewnętrznemu głosowi”, ale istniały poważne podejrzenia, iż ważną rolę w tym odgrywał carowa lub – co gorsza – sam Rasputin” . Jeśli chodzi o relacje cara z jego dwoma najwybitniejszymi premierami, Siergiejem Witte i Piotrem Stołypinem, to były one „bardzo pouczające”, a ich istnienie dowodzi, że Rosja w tym czasie potrafiła wydać inteligentnych przywódców, „…rozumiejących liczne problemy swego kraju i opracowujących politykę, mającą je rozwiązywać. Mikołaj, zmuszony w dużym stopniu opierać się na nich, nie mógł ścierpieć owego poczucia słabości i ułomności, jakie fakt ten w nim budził”. Więc: „Zdymisjonował Wittego w 1906 roku, w okresie największego braku stabilności politycznej, a na zabójstwo Stołypina, czego był świadkiem w gmachu Opery Kijowskiej, zareagował niemal obojętnie.

Grzechem Wittego było przekonanie niechętnego temu cara, by w 1905 roku podpisał Manifest Październikowy…” (ograniczał on jego władzę autokratyczną – przyp. aut.). „Mikołaj zgodził się na to dopiero wtedy, gdy zapewniono go, iż jeśli nie dokona tego gestu, nie będzie możliwe zdławienie rewolucyjnego ruchu bez strasznego przelewu krwi”[1].

Z kolei Stołypin, oprócz stanowczych działań miał jeszcze „…program kontrolowanych reform wewnętrznych…”. „Był też ministrem, który z uporem chadzał własnymi drogami. Kilkakrotnie Mikołaj, postawiony w obliczu groźby dymisji ze strony Stołypina, musiał godzić się na politykę, do której nie żywił większego zaufania. Stołypin dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że car niezadowolony był z tego stanu rzeczy i z dnia na dzień oczekiwał zdymisjonowania” . Wcześniej dosięgła go jednak kula. Mikołaj „Krótko wyraził współczucie swemu umierającemu ministrowi, a następnie udał się na wojskową defiladę”       .

Trzeba także przyznać, że: „Kryzys 1905 roku ujawnił chwiejność Mikołaja i jego gotowość do akceptowania zaleceń, z którymi nie całkiem się zgadzał”(s. 18). Nie jest też żadną tajemnicą, że podobnie jak jego żona car nie cierpiał Dumy, gdyż nie sądził, „…iż od tych „pustych gadułów” w Dumie, mogło wyjść coś konstruktywnego”(s. 18). Wybuch I wojny światowej w 1914 roku spowodował, że: „W obliczu widma germańskiej dominacji, kraj skupił się wokół swego sztandaru i cara, jako żywego symbolu narodu. Mikołaj znalazł się na fali popularności, do czego nie przywykł” . Godne szacunku zdaniem autorów są intencje, którymi monarcha kierował się podejmując decyzję o przyjęciu stanowiska naczelnego wodza z rąk w. ks. Mikołaja Mikołajewicza, „Car chciał wziąć na siebie ryzyko i dzielić niebezpieczeństwa, jakie jego żołnierze przeżywali na froncie”. Jednak: „Car był powszechnie uważany za urodzonego pod złym znakiem pechowca, nie bez powodu urodził się w dniu obchodzonym przez cerkiew jako dzień Hioba. Powtarzające się klęski militarne mogły jedynie przyczynić się do skompromitowania dynastii i szerzenia zamętu” . O tym, że ostatni Romanow na tronie Rosji był patriotą i pragnął kontynuować walkę z Niemcami i Austro -Węgrami najlepiej świadczą dwa poniższe cytaty. „Kiedy Mikołaj usłyszał o zawieszeniu broni (rozpoczęły się pertraktacje bolszewików z Niemcami w Brześciu – przyp. aut.) zrozpaczony odnotował: „Hańba i okropność!”, a w kilka dni później zapisał, że „bolszewicy muszą zgodzić się na poniżające warunki niemieckiego rządu. W związku z faktem, iż wrogie wojska posuwają się naprzód i nic nie może ich powstrzymać!. Koszmar!”. „Kiedy znane stały się ostateczne dane o treści Traktatu Brzeskiego, Mikołaj zdołał tylko wykrztusić, jakby nie był w stanie uwierzyć: „A oni mnie nazywali zdrajcą”[2] [3] [4] [5] [6] [7].

W książce przytoczony został także opis cara, autorstwa Aleksandra Kiereńskiego, który jako minister sprawiedliwości Rządu Tymczasowego, „…pełnił z urzędu nadzór nad strażą, pilnując cara w Carskim Siole”. „Wspominał później, że car sprawiał wrażenie „sympatycznego, nieco pospolitego pułkownika gwardii, człowieka bardzo przeciętnego, zwracającego na siebie uwagę jedynie dzięki parze wspaniałych niebieskich oczu” .

W publikacji tej poruszona została także sprawa konta bankowego w Anglii o nazwie OTMA (Olga, Tatiana, Maria, Anastazja), gdzie miały się znajdować pieniądze na posag dla córek. Lecz problemy czasu wojny zmusiły Mikołaja II do ich wycofania i przewiezienia do Rosji. Zlecił to zadanie ostatniemu ministrowi finansów Piotrowi Barkowi. „Bark usiłował wyperswadować to carowi, ale – jak powiedział (ks. Pawłowi Czawczawadze – przyp. aut.) – był to jedyny wypadek, kiedy widział Mikołaja wpadającego we wściekłość”[8] [9] [10] [11] [12]. W ten sposób monarcha chciał dać przykład arystokracji, aby wspomogła ojczyznę i większość poszła za przykładem cara.

Niewiele informacji, lecz za to ciekawych znajdujemy w tłumaczonej przez Tomasza Kowalskiego i Mariusza Srokola, książce Petera Kurtha „Anastazja”. Pisząc o życiu rodziny carskiej po internowaniu w Carskim Siole, autor następująco scharakteryzował byłego władcę Rosji: „Car znany był jako szczęśliwy ojciec rodziny, który najprzyjemniejsze chwile życia spędza z żoną i dziećmi, czytając na głos, pracując w ogrodzie, układając niezliczone zdjęcia w rodzinnych albumach czy spokojnie rozważając mniejsze i większe wydarzenia dnia. Od wybuchu pierwszej wojny światowej takie szczęśliwe chwile były bardzo rzadkie. Car często przebywał na froncie, a jego żona przejęła w swoje ręce sprawy państwa” . Podobnie jak we wcześniejszych publikacjach także w tej, mowa jest o sprawie kont córek carskich w banku w Anglii i o wycofaniu wkładów podczas wojny: „… nie było pieniędzy w Anglii, bo car w 1914 roku nakazał, aby wszyscy członkowie rodziny cesarskiej wycofali swoje zagraniczne wkłady i pomogli rosyjskiemu wysiłkowi wojennemu na froncie domowym. Sam Mikołaj, jako „pierwszy obywatel kraju”, pierwszy podporządkował się własnemu rozkazowi”.

W kolejnej publikacji autorstwa Roberta K. Massie „Romanowowie – ostatni rozdział”, przetłumaczonej przez Monikę i Tomasza Lemów, mowa jest właściwie o próbie wyjaśnienia zagadki śmierci rodziny carskiej przez dwóch Rosjan – geologa Aleksandra Awdonina i reżysera filmowego oraz autora powieści detektywistycznych Gelije Riabowa. W drugiej części książki autor zajmuje się sprawą Anny Anderson, a w trzeciej części losami ocalałych Romanowów, którzy wyemigrowali z Rosji i na koniec opisuje ostatnie dni Mikołaja w domu Ipatiewa, na krótko przed egzekucją. Pomimo to znajdujemy i tutaj kilka ciekawych faktów dotyczących cara. Pisarz tak, np. opisał pięćdziesięcioletniego wówczas cesarza tuż przed śmiercią: „Mikołaj był co prawda tylko średniego wzrostu, lecz miał silne ramiona i wydatną klatkę piersiową”. A oto jak zareagował on na wiadomość, że za chwilę zostanie rozstrzelany wraz z rodziną: „Mikołaj spojrzał na swoją rodzinę, odwrócił się do Jurawskiego (to on był wykonawcą i organizatorem egzekucji – przyp. aut.) i spytał ze zdziwieniem:

Co… co…?

Jurawski szybko powtórzył, wyjął z kieszeni broń i zastrzelił cara” .

Autor wspomina także o pokrewieństwie między rodziną carską i angielską rodziną królewską: „Król Jerzy V, dziadek Elżbiety II (obecna królowa angielska – przyp. aut.), był kuzynem Mikołaja II. Pomiędzy kuzynami istniało tak duże podobieństwo, że na ślubie Jerzego często mylono Mikołaja z panem młodym. Król Jerzy był także kuzynem carowej Aleksandry”. Co ciekawe, gdy po abdykacji cara Rząd Tymczasowy złożył monarsze angielskiemu propozycję wysłania byłego monarchy wraz z rodziną do Anglii: „… król Jerzy V początkowo zgodził się na propozycję przewiezienia swoich rosyjskich kuzynów w bezpieczne miejsce. Później jednak obawiając się, że niepopularność byłego cara w Anglii mogłaby zszargać reputację monarchii brytyjskiej – zmienił zdanie i nie zgodził się na ich wyjazd. Tym samym przypieczętował los Mikołaja, jego żony i pięciorga dzieci” .

Na łamach tej pracy poruszona została również niezwykle drażliwa sprawa kanonizacji cara. Rosyjska Cerkiew Prawosławna stoi tu przed wielkim dylematem. Według Aleksandra Awdonina wynika to z tego, że: „- Wielu ludzi uważa, że winę za dopuszczenie do rewolucji ponosi Mikołaj II, a co za tym idzie sam w pewnym stopniu przyczynił się do swojej śmierci. Czy można go kanonizować przyjmując taki punkt widzenia? Jak zareagują na to ludzie? Przecież nie wolno nam zapominać, że nie są zachwyceni Mikołajem. Jego wizerunek niszczono przez siedemdziesiąt lat. Prawda jest taka, że był złym władcą. Był życzliwym człowiekiem, dobrym dla rodziny, ale to nie może usprawiedliwiać złego rządzenia krajem. Natomiast odrębną kwestią jest los tych, którzy zginęli wraz z nim. Oni z pewnością nie ponoszą żadnej winy, byli męczennikami” .

Inne stanowisko ma w tej kwestii Cerkiew Prawosławna na Obczyźnie: „Męczeństwo nie ma nic wspólnego z działaniem danej osoby przed śmiercią – wyjaśnia ojciec Włodzimierz Szyszkow z Cerkwi Prawosławnej na Obczyźnie – Dotyczy jedynie tego dlaczego i w jaki sposób pozbawiono ją życia. W wypadku Mikołaja II nie jest istotne, jakim był władcą i jakie były jego osiągnięcia i porażki. Car był męczennikiem – został zamordowany tylko dlatego, że stał na czele państwa”. Dalej stwierdza on: „­Prawda wygląda tak – uzasadnia Szyszkow – że gdy nasza Cerkiew na Obczyźnie postanowiła w 1981 roku kanonizować Mikołaja, wiele osób było temu przeciwnych, także duchowni. I przeciwko kanonizacji wysuwali także same argumenty, jakie padają obecnie” .

Opisując monotonne życie rodziny carskiej i towarzyszących im osób w domu Ipatiewa w Jekaterynburgu, Robert Massie przytacza wyznania jednego z byłych strażników. Jego słowa dowodzą, że niektórzy z nich z czasem zmieniali zdanie o pilnowanych więźniach. Oto słowa Anatola Jakirnowa: „Car nie był już młody, miał siwiejącą brodę… Ubrany w żołnierską koszulę, przepasany oficerskim pasem z żółtawą klamrą… Koszula szaro-zielona, podobnie jak spodnie i zniszczone buty. W [13] [14] [15] jego oczach była dobroć… i odniosłem wrażenie, że to poczciwy, dobry, szczery i rozmowny człowiek. Niekiedy wydawało mi się, że zamierzał się do mnie odezwać, wyglądało to tak, jakby chciał z nami porozmawiać”. I inny fragment: „Wszystkie złe myśli o carze z czasem zniknęły. Ponieważ widywałem ich tak często, zacząłem myśleć o nich zupełnie inaczej, zacząłem im współczuć. Współczułem im jako ludzkim istotom, taka jest prawda. Możecie mi wierzyć lub nie, ale powtarzałem sobie: Pozwól im uciec… Zrób coś, aby mogli uciec”[16] [17] [18] [19] [20] [21] [22] [23]. Tak nie mówi się przecież o tyranie, człowieku złym i podstępnym, z tych słów otrzymujemy obraz zupełnie innego Mikołaja … Krwawego.

Jeszcze mniej do stanu naszej wiedzy o carze Mikołaju II, wnosi sensacyjna opowieść Wacława Gąsiorowskego „Królobójcy”. Brak w niej zupełnie aparatu naukowego. Autor przytacza w niej różne plotki, opowieści, o których sam pisze „a ile (w nich-przyp. aut.) prawdy dociec niepodobna” .

Przykładowo pisze on o zatargu między cesarzem Aleksandrem III, a następcą tronu Mikołajem. Syn, co wywołało zdziwienie, miał się przeciwstawić ojcu – chciał udowodnić mu, że ten nie wie często co podpisuje. Rozwścieczony cesarz miał nakazać cesarzewiczowi podróż na Daleki Wschód . Dziwne wiadomości miał także pisarz o wykształceniu przyszłego władcy Rosji: „Mikołaj II odebrał wykształcenie stosowne do czekającej go korony…” . Oczywiście nie zabrakło także wzmianek o prześladującym cara pechu i nadziejach związanych z nowym panowaniem: „Rosja nie zrażała się pierwszym manifestem Mikołaja II, zgadywała, że to był nie program, ale akt poszanowania pamięci ojca. Rosja sama usprawiedliwiała swego monarchę i nie chciała zakłócić chwili oczekiwania. Tymczasem złe wróżby objawiały się dla nowego panowania. Najpierw była katastrofa podczas koronacji…” . „Po katastrofie na Polu Chodyńskim zapanował głód” .

Nie najlepsze zdanie ma autor także o sile woli i zdolności podejmowania decyzji przez monarchę rosyjskiego: „Mikołaj II zgadzał się z każdym prądem, z każdym kierunkiem – co mimowolna humorystyka urzędowej depeszy o patriarchalnym życiu samowładcy zsumowała się w wiadomość: „Najjaśniejszy Pan ruszył w dniu dzisiejszym zabawić się z wysoko urodzonymi dziećmi w ciuciubabkę”. W innym miejscu znajdujemy fantastyczny opis zachowania cara w czasie rewolucji 1905 roku: „Mikołaj II ufortyfikował się w Carskim Siole i zszedł na dobrowolnego więźnia…”. Lub w innym miejscu: „Cesarz chronił się na odmianę do Peterhofu, zapadł między ciżbą kozacką i tu co dnia pił na zdrowie kozactwa, co dnia inny pułk obdarzał rublami, co dnia innemu pułkowi sprawiał libację”.

Szyderstwo dostrzegamy również w słowach komentarza dotyczących pisania aktu abdykacji przez ostatniego Romanowa: „Mikołaj II zrozumiał tym razem i z wezbranym sercem, z najwyższą troską o przyszłość ukochanej Rosji i drogiego mu narodu rosyjskiego, przepojony bólem na oczywisty dowód czarnej niewdzięczności, podpisał w imieniu swoim i w imieniu swego syna przejście w stan spoczynku” . Lecz pomimo to oddaje sprawiedliwość monarsze pisząc: „W ogóle, jak twierdzą naoczni świadkowie, Mikołaj II zachował się w te pamiętne dni z godną tej chwili powagą .

W końcowym fragmencie swej powieści Gąsiorowski następująco scharakteryzował osobę i losy rosyjskiego imperatora: „Mikołaj II był wielkim przestępcą. Był dobrym ojcem rodziny, był wzorowym mieszczuchem, ale był złym, był występnym monarchą, bo był słaby, bo był otoczony dworakami, bo był oszukiwany i chciał być oszukiwany, bo się wahał, bo stał się ofiarą intryg i podszeptów, bo przyrzekł i nie dotrzymał, bo nie miał woli, bo nie miał odwagi, bo do ostatniej minuty panowania swego nie rozumiał, że każdy jego błąd, każda jego chwiejność, każdy brak decyzji zmienia się w klęskę dla milionów, niesie zgubę tysiącom ludzi.

[1] Klier, H. Mingay, Anastazja Romanowa czy Anna Anderson, Warszawa 1998, s. 16. Tamże, s. 16-17.

[2]    Tamże, s. 17.

[3]    Tamże, s. 18.

[4]    Tamże, s. 19.

[5]    Tamże, s. 20.

[6]    Tamże, s. 32.

[7]    Tamże, s. 98.

[8]    Tamże, s. 130.

[9]     P. Kurth, Anastazja, Warszawa 1993, s. 12.

[10]   Szerzej zostało to opisane na ss. 271-274.

[11]   R. K. Massie, Romanowowie – ostatni rozdział, Warszawa 1997, s. 11.

[12]   Tamże, s. 12.

[13]   Tamże, s. 73-74.

[14]   Tamże, s. 111.

[15]   Tamże, s. 112.

Tamże, s. 225.

  1. Gąsiorowski, Królobójcy, Kraków 1998, s. 163.

Tamże, s. 163.

Tamże, s. 167.

Tamże, s. 172.

Tamże, s. 173.

Tamże, s. 181.

Tamże, s. 183.